- Gdzie chcesz iść najpierw? - spytała Sally, gdy wyszłyśmy z budynku.
- Może wszystko po kolej?
- Okay - powiedziała. Szłyśmy ciągle rozmawiając. Dowiedziałam się, że ma młodsze rodzeństwo i mieszka w Nowym Jorku od urodzenia.
- Opowiesz mi coś o moich sąsiadach? Dostałam od nich kwiaty powitalne i chciałabym wiedzieć coś o nich.
- Jest ich czwórka. Jednego już poznałaś. Najmłodszy ma na imię Harry, a pozostali to Niall i Liam. Mieszkają razem już jakiś rok i żaden z nich nie jest gejem jakby co - zaśmiała się do mnie i kontynuowała. - Ich menadżer kazał im zamieszkać razem.
- Menadżer?
- Tak. Czekaj... To już wiem, dlaczego nie zaczęłaś piszczeć na widok Lou.
- Proszę o wyjaśnienia - powiedziałam i stanęłam przed nią.
- Kojarzysz zespół One Direction?
- Nie, a powinnam?
- Tak! One Direction to najlepszy zespół wszech czasów! - zapiszczała mi do ucha blondynka. Zaczęła gadać jacy to oni są cudowni, przystojni i utalentowani. Jeśli w rzeczywistości tacy są, to będę miała świetnych sąsiadów. Przechodziłyśmy właśnie przez ulicę, gdy zadzwonił telefon Sally. Okazało się, że musi zastąpić kogoś w pracy i musi już wracać. Sama nie chciałam zwiedzać, więc wróciłam z nią. Dziewczyna wróciła do pracy, a ja poszłam do siebie. Zrobiłam sobie kawę i postanowiłam popracować. Zaczęłam nowy projekt, ale jakoś nie mogłam się skupić, dlatego wyłączyłam laptopa i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach. Nic konkretnego nie leciało, więc włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć. W dobrym nastroju zaczęłam robić sobie obiad.
***
Posprzątałam po obiedzie i usiadłam na kanapie. Wzięłam laptopa na kolana i zaczęłam szukać czegoś o moich sąsiadach. Nie dawno przeprowadzali wywiad, więc włączyłam go i zaczęłam słuchać. Po 30 minutach wywiad się skończył, a ja nie miałam co robić. Wzięłam książkę z szafki i wyszłam na taras. Usiadłam wygodnie na ławce i zabrałam się za czytanie.
- Jest tu ktoś? - usłyszałam męski głos. Weszłam do mieszkania i poszłam tam, skąd wydobywał się głos.
- W czymś mogę pomóc?
- Pani jest właścicielką tego mieszkania?
- Tak. Jest jakiś problem?
- Słyszałem od mojej pracownicy, że jest pani projektantką wnętrz. To prawda?
- Tak.
- A czy byłaby pani zainteresowana pracą u mnie? Mamy parę apartamentów do wykończenia i potrzebny by był nam projektant.
- Musiałabym się zastanowić. Proszę zostawić wizytówkę, a ja na pewno się do pana odezwę.
- Dobrze - powiedział i wręczył mi wizytówkę. Pożegnał się ze mną i wyszedł. Postanowiłam wrócić do czytania, ale uniemożliwił mi to kolejny dzwonek do drzwi. Westchnęłam cicho i je otworzyłam.
- Cześć - krzyknął mi w twarz jakiś chłopak.
- Cześć - powiedziała i dopiero teraz zorientowałam się, że przede mną stoi ten sam chłopak, który parę godzin wcześniej przewrócił kwiatek.
- Jestem Louis. Wcześniej się nie przedstawiłem, więc robię to teraz - uśmiechnął się wesoło do mnie.
- Sandra. Miło mi - podałam mu rękę na przywitanie. Uścisnął ją delikatnie i spojrzał na mnie.
- Dasz się zaprosić do nas na kawę?
- Pewnie, czemu nie.
Zgarnęłam telefon oraz klucze z szafki i wyszłam zamykając drzwi. Mieszkanie chłopaków było na przeciwko mojego. Weszliśmy i od razu poczułam zapach ciasteczek. Chłopak zaprowadził mnie do salonu, gdzie siedzieli chłopaki i dziewczyna.
- Sandra, poznaj Niall'a, Harry'go, Liam'a i jego dziewczynę Maddie - przedstawił mi wszystkich po kolej. Podałam każdemu dłoń i z uśmiechem każdy się przywitał. Usiadłam obok blondyna i spojrzałam na wszystkich.
- Nawet nie wiesz jak się cieszymy, że ktoś w końcu zamieszkał na tym samym piętrze co my. I to jeszcze naprzeciwko nas - powiedział uradowany Liam.
- Też się cieszę - powiedziała i uśmiechnęłam się do nich.
- Nie będę musiała siedzieć sama jak ich nie ma - zapiszczała brunetka, która siedziała na kolanach Liam'a. Siedziałam z wszystkimi dość długo, ale nie miałam ochoty wracać do swojego mieszkania. Świetnie się z nimi dogadywałam. Spojrzałam na zegar w telefonie i zdziwiłam się, bo była już 23.
- Muszę chyba już iść - powiedziałam i chciałam wstać. Zawsze w życiu byłam niezdarą i właśnie teraz to pokazałam. Potknęłam się o własne nogi i przewróciłam na dywan. Na sekundę zapanowała ciszę, ale po chwili w mieszkaniu rozległ się głośny śmiech. Lou pomógł mi wstać i usiąść na kanapie. Zaczęłam się śmiać z wszystkimi.
- Skoro musisz już iść, to pozwól, że odprowadze cie do drzwi - powiedział brunet.
- Przyjdę do ciebie jutro jeśli nie masz nic przeciwko i pogadamy sobie - powiedziała wesoło Maddie i przytuliła się do Liam'a. Słodka z nich para.
- Jasne. Wpadaj kiedy chcesz - powiedziałam na co brunetka podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Odsunęła się odemnie, a ja mogłam pożegnać się z resztą. Louis odprowadził mnie pod moje drzwi.
- Miło było cię nareszcie poznać - powiedział i zbliżył się do mnie. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. - Do zobaczenia jutro - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Dobranoc Louis - powiedziałam i weszłam do mieszkania.
Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się z piżame. Położyłam się do łóżka i odpłynęłam w krainę morfeusza.
-----------------------
Oto kolejna część imagina :D Mam nadzieję, że się podoba i zostawicie po sobie jakiś ślad.
Do następnego kochani :*
Boskie :D
OdpowiedzUsuń